Czy demografia zatrzyma rynek mieszkaniowy?

Dodane dnia 19 mar 2019 w kategorii Rynek nieruchomości | 0 komentarzy

Ostatnie lata zarówno w Polsce, jak i w większości krajów europejskich, stanowiły istne Eldorado dla deweloperów, inwestorów i ludzi czerpiących korzyści z handlu nieruchomościami. Każdego roku można było liczyć na solidną stopę zwrotu, decydując się na przykład na zakup mieszkań pod wynajem. Ceny nieruchomości od 2013 roku wzrosły średnio o 20%. Eksperci jednak od kilkunastu lat biją na alarm, przyglądając się polskiej sytuacji demograficznej. Przewidują problemy ze zbilansowaniem budżetu, wypłacaniem świadczeń emerytom i zapewnienie usług medycznych starzejącemu się społeczeństwu. Czy wpłynie również ona na rynek nieruchomości nad Wisłą?

Idą zmiany – dlaczego?

Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku bezustannie obserwujemy odpływ młodych osób z kraju. Ostrożnie szacując, GUS ocenia liczbę Polaków przebywających za granicą na 2,54 mln na koniec 2017 roku. Chociaż zjawisko to w ostatnich latach nieco traci na sile, nasz kraj wciąż odczuwa skutki tak potężnej wyrwy w społeczeństwie. Warto wspomnieć, że osoby, które zdecydowały się na wyjazd na początku emigracyjnej fali, bardzo często posiadają już własne potomstwo, czasem kilkunastoletnie, kompletnie nieprzystosowane do życia w Polsce. Można zaryzykować więc stwierdzenie, że ani oni, ani ich rodzice nie wrócą już do kraju. Według obecnych obliczeń demografów liczba osób w wieku między 28 a 39 lat, a więc najczęściej kupujących mieszkania, zmaleje do 2030 roku o ponad 2 miliony osób. To z pewnością wpłynie na popyt na rynku nieruchomości i zmusi sprzedających do obniżenia cen, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Warto jednak nadmienić, że sytuacja nie dotyka całego kraju w jednakowym stopniu. Duże aglomeracje miejskie, jak Warszawa, Trójmiasto, Poznań czy Wrocław w najbliższych latach wciąż będą zwiększać liczbę mieszkańców, kuszonych perspektywami zawodowymi, studiami lub lepszym poziomem życia. W takich miejscach należy wręcz oczekiwać dalszego wzrostu cen nieruchomości. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w małych miasteczkach lub byłych miastach wojewódzkich albo nawet niektórych dużych miastach, jak Łódź, Szczecin czy Białystok. Te obszary “wyludniają się” w zastraszającym tempie, co tylko przyspieszy spadek cen, znacznie redukując popyt.

Napływ imigrantów – niekoniecznie pomoże

Wiele osób pokłada nadzieje w zwiększającym się saldzie imigracji do Polski. Faktycznie ostatnie 4 lata obfitują w napływ osób zza granicy, głównie obywateli Ukrainy, których liczba ostrożnie jest szacowana nawet na 2 miliony. Warto jednak pamiętać, że większość z nich nie deklaruje chęci pozostania w Polsce na stałe, a więc i kupna nieruchomości. Ponadto od 2020 roku będzie dla nich stopniowo otwierany rynek niemiecki, co będzie powodowało ich odpływ. A ci, którzy pozostaną, utrwalą raczej już dzisiaj widoczny podział na wyludniające się miasteczka i przeludnione duże aglomeracje. Można bowiem zaobserwować, że niemal wyłącznie wybierają oni lepiej rozwinięte gospodarczo obszary wielkomiejskie. Najbliższe lata nie powinny zmienić zbyt wiele w tej materii.

Tagi:

Dodaj komentarz